
Wołyń, Katyń i Oświęcim
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Jako patriota poruszę dzisiaj ciężkie tematy. Wiadomo jak bolesne dla Polaków są wydarzenia związane z miejscami wymienionymi w tytule. Zwłaszcza dla mnie, wiedząc, że mój dziadek brał udział w II wojnie światowej. Poruszam to nie przez przypadek. Byłem dzisiaj (03.07.2019) na wieczornej mszy. Szedłem z ciężarem i kryzysem. Wyszedłem z mszy z ulgą i radością, która była okupiona łzami i przemyśleniami. Podczas modlitwy Ojcze Nasz są słowa „odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Wtedy nie wiedzieć czemu skojarzyło mi się to z tymi 3 wydarzeniami oraz z tymi narodami. Poczułem wielkie pragnienie, aby wybaczyć to wszystko. Mówiłem wtedy w modlitwie Bogu „Boże pragnę szczerze wybaczyć Ukraińcom, Rosjanom i Niemcom”. Pierwszy raz te słowa wypowiedziałem tak naprawdę szczerze i w dodatku w kościele. Było to dla mnie tak mocne oczyszczenie, że po Komunii Świętej ryczałem i dziękowałem Jezusowi. Poczułem jednocześnie olbrzymią ulgę. Naprawdę cudowne jest uczucie wybaczyć komuś zamiast chować złość. Panie Jezu pragnę naprawdę i szczerze przebaczyć wszystkim ludziom, którzy brali w tym udział. Jeszcze drugi temat poruszę. Jakiś czas temu pisałem o zwątpieniu czy nosić krzyżyk na wierzchu czy pod koszulką. Wtedy dostałem znak od Boga w postaci dwóch dziewczyn trzymających się za ręce. Dzisiaj w tak krótkim odstępie czasu znowu miałem ten dylemat. Znowu schowałem krzyżyk a na mojej drodze pojawiła się dziewczyna promującą swoją torebką lgbt. Nie mogę po prostu widać, że nie mogę ukrywać swojej wiary, nie tego Bóg ode mnie chce. Z Panem Bogiem.
bardzo dojrzałe twoje przemyślenia ,otwierasz nimi oczy każdemu kto to czyta
Nawiązując do noszenia krzyżyka, pomógł mi już Twój wcześniejszy post na ten temat. Też zawsze uważałam, że to moja sprawa itd. Ale ostatnio dotarło do mnie, że to też jest sposób świadectwa o Jezusie. Że możemy w ten prosty sposób pokazywać Bożą obecność i to, że On jest ważny. Komuś to może pomóc.
W oktawie Bożego Ciała podczas procesji Eucharystycznego zauważyłam mężczyznę, który mimo, że procesja była daleko uklęknął i trwał w tej pozycji przez dłuższy czas. Dla mnie, uczestniczącej w procesji, było to najprawdziwsze świadectwo, odwaga. On nie ukląkł po prostu by za chwilę wstać i wróć do tego co robił, jak sama robię w podobnych sytuacjach, on upadł na kolana, wszystko zostawił i tak trwał. Dla mnie do było mocne świadectwo żywej wiary.