
Rekolekcje ignacjańskie dzień IV – dzień wielkiej miłości Boga oraz kryzysu
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dzisiaj czas na piątek, mój dzień chyba jedynego kryzysu w czasie tego milczenia. Pierwsza medytacja o 7.00 rano poszła gładziutko. Był to fragment:
Łk 10, 25-37
Miłość bliźniego
A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę , zapytał : « Nauczycielu , co mam czynić , aby osiągnąć życie wieczne ?» Jezus mu odpowiedział : « Co jest napisane w Prawie ? Jak czytasz ?» On rzekł : Będziesz miłował Pana , Boga swego , całym swoim sercem , całą swoją duszą , całą swoją mocą i całym swoim umysłem ; a swego bliźniego jak siebie samego . Jezus rzekł do niego : « Dobrześ odpowiedział . To czyń , a będziesz żył » . Lecz on , chcąc się usprawiedliwić , zapytał Jezusa : « A kto jest moim bliźnim ?»
Miłosierny Samarytanin
Jezus nawiązując do tego , rzekł : « Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców . Ci nie tylko że go obdarli , lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego , odeszli . Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan ; zobaczył go i minął . Tak samo lewita , gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go , minął . Pewien zaś Samarytanin , będąc w podróży , przechodził również obok niego . Gdy go zobaczył , wzruszył się głęboko : podszedł do niego i opatrzył mu rany , zalewając je oliwą i winem ; potem wsadził go na swoje bydlę , zawiózł do gospody i pielęgnował go . Następnego zaś dnia wyjął dwa denary , dał gospodarzowi i rzekł : ” Miej o nim staranie , a jeśli co więcej wydasz , ja oddam tobie , gdy będę wracał „. Któryż z tych trzech okazał się , według twego zdania , bliźnim tego , który wpadł w ręce zbójców ?» On odpowiedział : « Ten , który mu okazał miłosierdzie ». Jezus mu rzekł : « Idź , i ty czyń podobnie !»
Wytyczne do tej medytacji było takie, aby przed medytacją wypisać sobie znajomych i dodać ich do 4 grup:
- Osoby, które mi pomogły
- Osoby do których mam żal
- Osoby którym ja pomogłem
- Osoby które ja zraniłem
Następnie w medytacji rozliczyć się przed Panem Bogiem z tych relacji. Potem było śniadanie, wprowadzenie do kolejnej medytacji oraz sama medytacja. Medytacja była na podstawie:
Psalm 8
Pochwała wielkości Stwórcy i godności człowieka Kierownikowi chóru . Na wzór z Gat . Dawidowy . O Panie , nasz Boże , jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi ! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa . Sprawiłeś , że [ nawet ] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę , na przekór Twym przeciwnikom , aby poskromić nieprzyjaciela i wroga . Gdy patrzę na Twe niebo , dzieło Twych palców , księżyc i gwiazdy , któreś Ty utwierdził : czym jest człowiek , że o nim pamiętasz , i czym – syn człowieczy , że się nim zajmujesz ? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich , chwałą i czcią go uwieńczyłeś . Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich ; złożyłeś wszystko pod jego stopy : owce i bydło wszelakie , a nadto i polne stada , ptactwo powietrzne oraz ryby morskie , wszystko , co szlaki mórz przemierza . O Panie , nasz Panie , jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi !
W trakcie tej medytacji miałem sobie wyobrazić wielką miłość Pana Boga. U mnie obraz tej medytacji poszedł w kierunku tej jednej zagubionej owieczki, którą odnalazł Jezus i widziałem oczyma wyobraźni jak wyciąga z jej ciała pokrwawione kolce. Owieczka w trakcie wyciągania była smutna, jednak po wszystkim z radością wróciła do reszty owieczek. Ja to zrozumiałem w ten sposób, że każde uleczenie musi na początku trochę boleć, ponieważ trzeba usunąć te kolce. Jednak potem czuję się ogromną miłość Boga. Była to dla mnie modlitwa pełna łez. Pan Bóg uświadomił mi jak bardzo mnie kocha oraz to, że nie muszę się wstydzić swoich niedoskonałości zewnętrznych. Było to niesamowite przeżycie, poczułem po tej modlitwie taką lekkość. Następnie po obiedzie zaczął się moment kryzysowy. Podczas następnej medytacji ok. 15.00 kompletnie byłem wybity i rozkojarzony. Nic mi nie szło w trakcie tej modlitwy. Byłem rozdrażniony, jeszcze na kolacji ktoś zajął moje miejsce nieświadomie i ja chwilkę chodziłem po stołówce, aby znaleźć miejsce. Tak już było do wieczora i pierwszej medytacji z dnia następnego. Wtedy w moim ulubionym oratorium z kolei moje miejsce zajęła znajoma tej osoby z dnia poprzedniego. Pan Bóg mi pokazał tymi dwiema sytuacjami, że nie można się przywiązywać tylko do jednego miejsca, jednej sytuacji. Trzeba być elastycznym i otwartym na zmiany. Pomodliłem się wieczorem po tej pierwszej sytuacji za tą osobę, ponieważ nie chciałem myśleć o niej źle. Z Panem Bogiem.
niesamowicie Pan nad tobą pracuje ,jest to tylko twoja osobista relacja z nim,On trafia w sam środek i alleluja