
Rekolekcje ignacjańskie dzień III
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Czas na czwartek. Był to bardzo intensywny dzień, . Standardowo początkiem dnia o 7.00 była medytacja w oratorium. Tematem było wprowadzenie z dnia poprzedniego, czyli:
Mateusza 6, 7-8
Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie . Oni myślą , że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani . Nie bądźcie podobni do nich ! Albowiem wie Ojciec wasz , czego wam potrzeba , wpierw zanim Go poprosicie.
Medytując ten fragment mieliśmy sobie uświadomić jaki jest nasz obraz Boga. Czy jest prawdziwy, czy może zafałszowany. Fałszywe rozumowanie Boga może być na wiele sposobów (złośliwy – innym pomaga a mi nie, nadopiekuńczy – o wszystkie nawet małe sprawy pytam Boga, witamina – czyli Bóg potrzebny tylko dla umocnienia i dlatego jeździmy po różnych cały czas rekolekcjach)
Ja w tej medytacji uświadomiłem sobie, że zawsze traktowałem modlitwę jako tylko klepanie na ilość modlitw. Zrozumiałem po tej medytacji, że można też iść na takie fajne luźne rozmowy z Bogiem w medytacji i poznawanie siebie i Jego. Oczywiście zwykłe klasyczne modlitwy też popieram, sam lubię różaniec i Koronkę. Uświadomiłem też sobie, że jak staram się być pokorny również postawą w kościele trochę bardziej niż inni, to od razu atakuje mnie myśl w głowie, że to na pewno jest robione na pokaz. To byłoby na tyle z tej modlitwy. Następnie mieliśmy wprowadzenie do kolejnej medytacji przez fragment:
Mk 12, 28-30
Największe przykazanie
Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie , który im się przysłuchiwał , gdy rozprawiali ze sobą . Widząc , że Jezus dobrze im odpowiedział , zapytał Go : « Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań ?» Jezus odpowiedział : « Pierwsze jest : Słuchaj , Izraelu , Pan Bóg nasz , Pan jest jeden . Będziesz miłował Pana , Boga swego , całym swoim sercem , całą swoją duszą , całym swoim umysłem i całą swoją mocą
W tej medytacji przyszło mi kilka myśli na temat moich wyborów życiowych, ale to za dużo pisania. Następnie była konferencja o tym, że w trakcie modlitwy możemy słyszeć głos Boga, swoje pragnienia i złego. Trzeba nauczyć się rozeznawać od kogo pochodzi ta myśl. Następnie była medytacja poprawkowa do poprzedniego fragmentu Pisma Świętego. Tam z kolei zadałem Bogu pytanie co jeszcze mnie oddziela od pełnej miłości do Niego i dostałem odpowiedź, że moja pycha, która przejawia się czasem myśleniem, że moja forma pobożności jest właściwa i jedyna. Kolejną myślą było to, że zanim komuś w złości miałbym odpisać sms to lepiej pierw w intencji tej osoby zmówić „10” różańca i dopiero na spokojnie odpisywać. Mam też przestać oceniać neokatechumenat pod względem herezji. Po tej medytacji był standardowy plan wieczoru i na koniec wprowadzenie do modlitwy na dzień kolejny. Miałem wstępnie opisać dwa dni, ale byłoby za dużo czytania, więc rozbije to na jeszcze jeden wpis. Podsumowując będą chyba jeszcze dwa wpisy o rekolekcjach. Z Panem Bogiem.
skupienie,zaangażowanie i bardzo pokorna postawa jest też zachetom dla innych aby sie nie wstydzić i być w bardzo ścisłej relacji z Panem,jest to swoista zacheta dla innych,oczywiście też kamieniem obrazy dla niektórych,ale czy powinniśmy sie nimi sugerować,a co ze świoetymi którzy są dla nas wzorem,dla mnie ktoś z różańcem w dłoni ,czy kleczący pod krzyżem na ulicy odrazu jawi mi sie jak przyjaciel,ale oczywiście musi to być dobre dla mnie,jeżeli są wątpliwości,niepokoje to lepiej modlić sie w odosobnieniu.A co do neokatechumenatu dokąd nie było tak obwitego prześwietlania tych nurtów wynikającego z wyjątkowych ataków lewackich na kościół traktowałem go jako jedną z cudownych dróg do Pana ,ale czy to dobre nie wiem fakt faktem że dziki tej dzisiejszej ostrożności spodobały mi sie te fragmenty pisma :Ludzie od zawsze starali się wytłumaczyć pochodzenie cierpienia i jego przyczyny. Zło towarzyszy ludziom zawsze i jest nierozerwalnie związane z życiem, czego uczy Kohelet: „Człowiek zrodzony z niewiasty ma krótkie i bolesne życie.” W zależności od kultury jest różnie interpretowane i nazywane, w inny sposób tłumaczy się jego pochodzenie.
Apostoł Paweł znał błogosławieństwa wynikające z cierpień i w Liście do Filipian 3,10 wyraził swoje wielkie pragnienie: „Żeby poznać Go i doznać mocy zmartwychwstania Jego, i uczestniczyć w cierpieniach Jego, stając się podobnym do Niego w Jego śmierci”. Dla apostoła Pawła Jezus Chrystus był kimś tak cennym, że chciał doświadczyć wszystkiego, czego On doświadczył.
„Cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego Chwały…” – powie Apostoł Piotr w jednym ze swoich listów – „Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, ten, który was powołał do wiecznej chwały swojej w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie sam was udoskonali, umocni i ugruntuje w wierze