Ateista prosi o różaniec

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dzisiaj było kolejne spotkanie z bezdomnymi. Nie chciałem na nie iść, ponieważ moje zawroty głowy utrudniają mi sporo rzeczy. Jednak zmusiłem się, ponieważ miałem ciuchy dla nich. Znajomy z tych spotkań dzwonił z pytaniem „Czy mam jakiś film na dzisiaj?”. Od razu pomyślałem o filmie o Ignacym Loyoli. Jakoś się zmusiłem i poszedłem. Tam pod stołówką poznałem i zaprosiłem Jacka. Chłopaka całego w tatuażach, kibica śląska. Podszedłem i mówię, że jest mile widziany a on, że nie wypada, aby taki brudny szedł na nasze spotkanie, potem dodał czy on ateista może być na tym spotkaniu. Oglądał film z wielką pasją a po filmie ryczący jak małe dziecko mówi do mnie, że film go poruszył. Potem modlił się z nami na Koronce do Bożego Miłosierdzia. Powiedział, że w życiu Loyoli widział swoje życie. Opowiadał, że widział siebie jak był zły dla ludzi, na koniec ten ateista ze łzami pyta się mnie czy mogę dać mu różaniec. Mimo tych zawrotów, pewnie było warto przyjść chociaż dla tego jednego Jacka. Z Panem Bogiem.