Pornografia i ciężka walka z nią, oraz masturbacja to też zdrada.

Witam na moim blogu „Droga do Boga”. Dziś poruszę trudny i wstydliwy dla wielu temat po, którym część osób pewnie wyśmieje, ale wierzę, że komuś to może otworzyć oczy. Widzę po sobie jak ciężkim i trudnym może być uzależnienie od seksu oraz masturbacji. Uważam, że jeśli się jest w związku a mimo to ucieka się do masturbacji to jest to jawna forma zdradzania partnerki. Rozumiem teraz to jak Bóg otworzył mi oczy, że takie coś jak się robi to znaczy, że nie szanujemy partnerki i tak samo uważamy, że nie zaspokaja naszych potrzeb skoro uciekamy się do masturbacji. Niestety mimo, że byłem w związkach zawsze w ten sposób zdradzałem owe dziewczyny w mniejszym bądź większym stopniu. Najgorsze jest to, że byłem zaślepiony tym, że spora część świata tak robi i Ci wmawia, że to jest normalne. Nie! Uzależnienie od seksu i masturbacji nie jest normalne i tak samo rozbija małżeństwa jak alkoholizm! Byłem tak uzależniony od seksu czy jego różnych odmian i fantazji, że potrafiłem umawiać się ze znajomymi dziewczynami, byleby ulżyć ciśnieniu lub nawet zapłacić, tak jak alkoholik musi się napić bo zaczyna być nerwowy tak ja musiałem ulżyć sobie w tym uzależnieniu by się uspokoić. Błędne jest mówienie, że pojedź na ręcznym a ulży Ci tak samo jak się mówi napij się a Ci ulży. Kłamstwo, ponieważ po takich „ulgach” zaczynałem czuć co raz większą niechęć do świata oraz czułem jakby po takim czymś zostały mi zabrane wszystkie siły. Rozmawiałem kiedyś z kumplem na temat pornografii i samo zaspokajania się. Powiedział mi, że nie widzi nic w tym złego mimo, że ma partnerkę to nie widzi nic złego w masturbacji, wydaje mi się, że jest trochę osób, które jak ja kiedyś czy mój kolega nie widzą w tym problemu. Skoro człowiek się masturbuje mając partnerkę to co świadczy to o związku? Jeśli potrafiłem być w kilku relacjach na raz to uświadomiłem sobie, że byłem i jestem od tego uzależniony. Nie jest to temat, które łatwo mi się piszę, ale jeśli dzięki temu, że Bóg otworzył moje oczy mogę chociaż jednej osobie pomóc to warto mimo wyśmiania przez 10 innych. Po co raz większej depresji i nerwicy poszedłem na miting dla seksoholików i tam zobaczyłem, że są ludzie mający ten sam problem co ja. Utarło się nawet w świecie takie coś, że jak nie uprawiasz często seksu to jesteś słaby i dziwny, to tak samo jak stwierdzenie nie pijesz alkoholu w weekend albo w ogóle to jesteś dziwny. Ja uważam inaczej siła osoba jest w tym, że potrafi wytrwać w życiu bez alkoholu czy seksu aż nie będzie on z najważniejszą osobą w życiu i oparty na miłości. Uświadomiłem sobie, że przez uzależnienie od tych spraw stawałem się egoistyczny bardziej w związku interesowało mnie zaspokojenie mnie niż drugiej osoby, więc jest to jawny rodzaj egoizmu. Nie było to łatwe wiele lat mi zajęło przyznanie się, że jestem uzależniony, nawet moje nawrócenie, które było 2 lata temu jeszcze mi do końca oczu nie otworzyło ale myślę, że z czasem Bóg będzie co raz bardziej moje oczy otwierał iw skazywał co jest złe a co dobre i co mi pomaga a co mnie przygniata. Są różne metody walki z nałogiem. Ja walczę po przez codzienną wieczorną Koronkę do Bożego Miłosierdzia staram się regularnie ją odmawiać, oraz czytanie książek religijnych i Biblii. Są też inne metody by o tym nie myśleć w lecie rower a w zimie siłownia. Tylko musimy zrobić 1 z 12 kroków w uzależnieniu i przyznać się, że jesteśmy słabi i mamy z tym problem i prosić Boga o pomoc. Nawet, jeśli nie masz uzależnienia od seksu a „tylko” od masturbacji to musisz działać zanim doprowadzi to przytłaczania Ciebie oraz robienia tego nawet 5 razy dziennie jak ja będąc w uzależnieniu. Uzależnienie ma to do siebie, że możesz czasem wytrzymać ale jak już polegniesz to idziesz w maraton tak jak alkoholik zaczyna mieć ciąg. Pamiętaj, że Bóg zawsze pomoże dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych nawet jeśli jesteś uzależniony/na od seksu to można pokonać z pomocą Boga. Z Panem Bogiem.