Witam na moim blogu „Droga do Boga”. Domyślam się, że czytaliście historię spotkania mojego taty z pewnym człowiekiem w święto 3 Króli. Tak bardzo mi się spodobała historia mojego taty, że chciałem poznać tego człowieka. Bóg nie długo kazał mi czekać na tę okazję. Spokojnie wszystko zacznijmy od początku. Poszedłem wczoraj ze znajomą na mszę do Dominikanów, która jest odprawiana raz w miesiącu plus uwielbienie Boga po przez śpiewy. Tam na chwilę wyszedłem na zewnątrz i przy wyjściu był pewien bezdomny zbierający pieniądze. Spytałem się Go chociaż czy chce coś ciepłego zjeść i się napić ciepłego, odpowiedział, że chętnie. Nie wiele myśląc poszedłem do żabki, wracam wręczam mu a ku mojemu zdziwieniu okazuje się, że był to człowiek, który brał udział w grudniu w naszym kościele na spotkaniu organizowanym dla bezdomnych o którym pisałem właśnie. Powiedział, że bardzo chętnie przyjdzie na nasze kolejne spotkanie w najbliższą sobotę. Bardzo się ucieszyłem bo mimo życiowego pogubienia jest to bardzo fajny człowiek rozmiłowany w Bogu, z którym mega przyjemnie się dyskutuje. Teraz wracamy do tytułowego „deja vu”. Wracając z tego kościoła z koleżanką pojechałem do niej (Justyny) i mojego kumpla (Marcina) i już u Nich zostałem całą noc. Nagle słyszymy pukanie do drzwi ok. 22 wieczorem. Otwieramy a tam facet w czarnych poranionych rękach (ten, który był u mojego taty miał właśnie takie dłonie zniszczone od opalania kabli). Nasunęło mi się pytanie czy był u kogoś wczoraj i dostał sernik, On odpowiedział, że był u sympatycznego starszego Pana. Wtedy powiedziałem do Niego to był Pan u mojego taty a teraz dzień później i mnie Pan spotyka w zupełnie innym rejonie miasta, pokazał, że masz jeszcze kawałek serniczka. Jak byłem już sam z Nim na korytarzu spytał się czy mogę z Nim pojechać windą na strych w tym budynku bo chce mi coś pokazać. Miałem wątpliwości czy mu zaufać, ale pomyślałem, że skoro jestem wierzący i Bóg nade mną czuwa to pojadę. Tam był drugi bezdomny, który leżał sobie bo mroźny dzień i noc wtedy była. Spytałem Go czy może chciały chociaż ciepły posiłek. Poszedłem do koleżanki i przygotowała odsmażone ziemniaczki, parówki i ciepłą w słoiku herbatę. Potem z tą koleżanką pogadaliśmy sobie z Nim. Opowiadał czemu w życiu się pogubił, jakie ma problemy z alkoholem i, że ma następnego dni a w kościele spotkanie AA. Potem zostałem już sam z Nim i z tym drugim. Zaproponowałem na koniec abyśmy chociaż odmówili modlitwę króciutką w postaci Ojcze Nasz, nie mieli nic przeciwko nawet więcej. Jeden z Nich myślałem, że na leżąco albo na stojąco się pomodli a On z pełną pokorą uklęknął na klatce to ja razem z Nim. Odmówiliśmy Ojcze Nasz potem krótką prośbę do Boga by nad Nami czuwał. Tak Bóg szybko zadziała, że żałowałem, że wtedy mnie w domu nie było bo nie miałem okazji tego człowieka poznać a następnego dnia w zupełnie innym rejonie miasta zapukał do drzwi. Bóg cudownie działa na różne sposoby.

https://www.youtube.com/watch?v=2pwZGj9fLCA&feature=youtu.be